niedziela, 29 marca 2015

Trafny wybór - Joanne Kathleen Rowling

Tytuł oryginału: The Casual Vacancy
Tytuł polski: Trafny wybór
Autor: Joanne Kathleen Rowling
Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 512


Śmierć jednej osobistości, zajmującej ważne stanowisko w lokalnej społeczności może stać się okazją do ostrej rywalizacji. Nieczysta gra o wolne miejsce w obrębie władz lokalnych może doprowadzić do odkrycia wielu brudnych spraw. I tak też się dzieje, jeśli kandydaci nie są tak prawdomówni, jak się wydaje.

Barry nie żyje. Ta wiadomość wstrząsnęła całym miasteczkiem Pagford. W radzie miejskiej powstaje tym samym wakat na stanowisko radnego. Każdy z mieszkańców pragnie objąć tę funkcję. W obliczu kampanii wyborczej na światło dzienne wychodzą szokujące informacje dotyczące głównych kandydatów. Kto w końcu zostanie nowym radnym Pagford?

Joanne Kathleen Rowling chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Jak już wspomniałam kilka wpisów temu zawdzięczam tej kobiecie bardzo wiele. Autorka po skończeniu serii o słynnym czarodzieju postanowiła napisać powieść dla dorosłych. „ Trafny wybór” to jej debiut, jeśli chodzi o rynek wydawniczy adresowany do starszych czytelników. Jak do tej pory pisarka wydała dwie książki dla dorosłych pod pseudonimem Robert Galbraith: Wołanie kukułki i Jedwabnik.

„Trafny wybór” to powieść niezwykle trudna. W książce zawarte jest tyle wątków, że ciężko jest się w nich połapać. Główny wątek to śmierć Barry’ego. Lecz wydaje mi się, że gdyby Rowling zamiast tworzyć wiele wątków pobocznych jak ambicje politycznego przewodniczącego rady, powieść zyskałaby większą popularność. Czytałam ją długo bo aż miesiąc. I szczerze, nawet gdybym miała więcej czasu, czytałabym ją pewnie jeszcze dłużej. To wbrew pozorom trudna książka, a problem jednej z postaci naprawdę bardzo mnie zaciekawił. Gdy poznałam zakończenie losów tej osoby, byłam bardzo, bardzo zła na autorkę. Jak mogła nie rozwinąć akcji z tą postacią jeszcze bardziej??

Ogólnie jak na książkę o tak dużej liczbie stron, powieść wydała mi się zbyt przesycona. Osobiście sądzę, że Rowling popsuła fabułę wplatając do głównego problemu wiele wątków pobocznych. Śmiało mogła rozwinąć problem Barry’ego i Kristen oraz wakatu w radzie, bez potrzeby dodawania kolejnych.

Problemy poruszone przez Rowling były tak liczne, że gdybym miała odnieść się do wszystkich wątków, prawdopodobnie pisałabym o nich z tydzień. Denerwował mnie istotny fakt – przedstawiciel rady miejskiej, otyły i dość apodyktyczny starszy mężczyzna był tak podły, że uważał się z ósmy cud świata i śmiał oceniać ludzi po samych ogólnikach. Dodatkowo jego przyjaciółka i żona były tak komiczne, że pewne fragmenty dotyczące tych kobiet pomijałam. Bo ile razy można ciągle czytać o zazdrości? Albo Colin – jeden z kandydatów, który na siłę starał się upodobnić do zmarłego, choć – jak się okazało – nie był tak święty jak się wydawało. Jego postawa względem rodziny zasługuje na ogromną krytykę.

Pozostali bohaterowie jak synowie kandydatów, ich żony i znajomi byli tak irytujący, że często przerywałam czytanie w połowie rozdziału. Serio, tak denerwowały mnie ich postaci, że uważam za cud, iż dokończyłam czytanie tej książki. Tak naprawdę akcja powieści rozpoczyna się na koniec, ale to też tylko na chwilę. Bo gdyby autorka skupiła się na jednym maks trzech wątkach, treść powieści wyszłaby dobrze. Ale z taką ilością problemów, powieść otrzymuje ode mnie wielki minus.

Rowling pisze dobrze. Ba! Dzięki jej słowom moje dzieciństwo było pewne magii. Ale „Trafny wybór” autorka popsuła całkowicie. I zupełnie nie rozumiem, dlaczego tak wiele osób zachwyca się tą pozycją. Osobiście nie polecam, ale też nie odradzam – czy zapoznacie się z tą lekturą, to zależy wyłącznie od Was. Jako czytelnik odebrałam wrażenie, że powieść była pisana pod ogromną presją i pisarka pisała to tylko by wydawca mógł wydać książkę jak najszybciej. Jednakże jestem ciekawa kolejnych historii spod pióra pani Rowling, zatem pewnie niedługo sięgnę po inne jej utwory.

Ocena: 3/10

_______________


Książkę przeczytałam w ramach wyzwania 52 książki – 2015 rok.

sobota, 14 marca 2015

Filmowo

Często zanim przeczytam jakąś książkę, dowiaduję się o tym, że na podstawie danej powieści powstał film. Tak było w przypadku serii o Harrym Potterze, Igrzyskach Śmierci, Niezgodnej, Lotu nad kukułczym gniazdem, Kamerdynera i wielu innych książek, których jeszcze okazji przeczytać nie miałam. Podobno spora część filmów na podstawie książki pozwala ukazać i bardziej poruszyć odbiorcę w najbardziej ważnych momentach. A czy tak jest na prawdę?


Ostatnio wraz z klasą w ramach zastępstw zaczęliśmy oglądać różne filmy, by - jak mówią nauczyciele - "mieć później kontekst do matury ustnej/pisemnej". Na początku oglądaliśmy "Lot nad kukułczym gniazdem". Jako jedna z nielicznych nie rozumiałam odniesienia treści filmu do tytułu, lecz po głębszej dyskusji z koleżankami  zrozumiałam go. 


Podobnie było z filmem "Wielki Mike" w którym role główne zagrały takie gwiazdy jak Sandra Bullock, Quinton Araon - odtwórcy głównych ról. I przyznam się szczerze, że nie miałam możliwości obejrzenia go w całości, co na pewno nadrobię w wakacje. Uważam bowiem, że ten film będący oparty na prawdziwej historii amerykańskiego futbolisty Michaela Ohera. Wielokrotnie byłam pozytywnie zaskoczona grą aktorską, lecz najbardziej podobał mi się sposób w jaki film oddaje relacje między ludzmi o różnych kolorach skóry. Nie jestem rasistką - żeby nie było. Po prostu ten film pokazuje, że to iż człowiek ma inny kolor skóry i jest trochę inaczej zbudowany nie przekreśla go od razu. Amerykanie, według mnie to naród, który akceptuje ludzi zarówno pod względem koloru skóry jak i tuszy. Ale nie tylko - historia Ohera pokazuje, jak ludzie o różnych aspiracjach odnajdują się w trudnych momentach swego życia i jak wpływ rodziców - niezależnie czy są to biologiczni czy adopcyjni - działa na młodych ludzi, którzy wkraczają w dorosłość. 
Nie chcę zbyt dużo spoilerować, zatem nie traktujcie tego jako recenzji. To tylko kilka zdań, na które według mnie zasługuje ten film.


Jeśli chodzi o filmy o tematyce historycznej, na długo w pamięci zapadnie mi obraz Toma Hoopera zatytułowany "Jak zostać królem". Polski tytuł nie nawiązuje nic do oryginału, który brzmi: "The King's Speech". Obejrzałam go z wielką przyjemnością, bowiem kocham grę aktorską zarówno Collina Fritha jak i Helen Bonham Carter, którzy doskonale - moim zdaniem - odegrali swoje role. Firth jak Król Jerzy VI wypadł bardzo przekonująco, co tylko wzbudziło moje zainteresowanie rodziną Windsorów. Bonham Carter jako Królowa Elżbieta zwana Królową Matką również zachwyciła mnie swoją kreacją aktorską. Tak przekonująco odegrała rolę przyszłej królowej, że moja opinia o niej jako aktorce uległa zmianie. I to nie tylko z powodu jej roli w serii o Harrym Potterze. Nienawidziłam postaci, którą tam zagrała i obawiałam się, że podobnie wypadnie w tym projekcie. Jednak rzeczywistość zaskoczyła mnie bardzo. Z przyjemnością obejrzę kolejne filmy z Helen Bonham Carter, bowiem jestem ciekawa jej kolejnych kreacji postaci. Na pewno nie pogardziłabym się, gdyby powstał film o Królowej Matce o ile role główne zostałyby obsadzone w takim samym repertuarze.

Oglądanie filmów, które mogą być przydatne w przyszłości stanowi ciekawe doświadczanie, zatem na pewno nie raz powrócę do "Lotu nad kukułczym gniazdem" oraz "Wielkiego Mike'a". Mimo, że "The King's Speech" posiada tylko książkę na podstawie film, na pewno ją przeczytam.

A jak u Was z oglądaniem filmów? Oglądaliście Wielkiego Mike'a. Lot nad kukułczym gniazdem czy Jak zostać królem? A może znacie inne ciekawe tytułu? Dajcie znać :)

sobota, 7 marca 2015

Tak wiele książek, tak mało czasu ... - Stos



 Jestem przykładem prawdziwego książkoholika - mój stos to potwierdza w zupełności. Mam tak wiele książek, tak wiele wyczekiwanych egzemplarzy do przeczytanie, lecz brakuje mi czasu. Tak, to prawda, która dotknęła również i mnie. Jako licealistka, którą czeka za rok matura, mam zbyt wiele nauki, z którą ledwo wyrabiam. Dlatego też moje dzieci kochane muszą czekać, aż wygospodaruję sobie choć godzinkę, by móc się nimi nacieszyć. A jest czym!



Z lewej strony:
1. Jesteś tylko mój - Joanna Sykat  - z biblioteki (teraz czytam)
2. Trafny wybór - J.K.Rowling - j.w. (teraz czytam)

3. Śluby panieńskie - Aleksander Fredro (lektura) - zakup własny
4. Nie-boska komedia - Zygmunt Krasiński (lektura) - j.w. (teraz czytam)
5. Lalka tom I i II - Bolesław Prus (lektura) - prezent 


Z prawej strony:
1. Moje rzymskie wakacje - Kristin Harmel - z biblioteki
2. Bogini oceanu - P.C. Cast - z biblioteki
3. Nie mów nic, kocham Cię - Mhairi McFarlane - z biblioteki
4. Michal Vey: więzień celi 25 - Richard Paul Evans - z biblioteki
5. Bransoletka - Ewa Nowak - z biblioteki


Leżące:
1. To musi się udać - Paul Smith - z biblioteki
2. Nigdy nie gasną - Alecandra Bracken - z biblioteki
3. Zeszyty don Rigoberta - Margi Vargas Llosa - z biblioteki
4. Burza - Julie Cross - z biblioteki
5. Niania w Nowym Jorku - Nicola Kraus, Emma McLaughlin - z biblioteki
6. Caryca - Ellen Alpsten - z biblioteki

Stojące:
1. Obywatel Stuhr. Z Jerzym i Maciejem rozmawia Ewa Winnicka - Ewa Winnicka, Maciej Stuhr, Jerzy Stuhr - z biblioteki
2. Kroniki Tempusu: Królowa musi umrzeć - K.A.S. Quinn - z biblioteki 

Jak wspominałam w podsumowaniu dwa dni temu, mam wiele ciekawych i długo wyczekiwanych pozycji do przeczytania. Dziś znalazłam czas, by móc je uwiecznić i pokazać Wam. Oczywiście nie mogło się obyć bez lektur, które w tej chwili są jedynymi książkami, które czytam. 

Odnośnie recenzji - gdy tylko znajdę chwilkę czasu, postaram się coś napisać i wstawić, lecz kiedy to będzie? Nie wiem. Liczę, że kiedy sezon sprawdzianów/zaliczeń się skończy, będę mogła regularnie publikować posty, bo mam wiele pomysłów na nie.

Znacie coś? Czytaliście? Polecacie? Dajcie znać w komentarzach :) 
Pozdrawiam, Macy

czwartek, 5 marca 2015

Podsumowanie miesiąca #2


Miniony miesiąc był dla mnie bardzo pracowity, zarówno w szkole jak i poza nią. Mam obecnie wiele zapowiedzianych sprawdzianów, projektów, że sama nie wiem w co ręce włożyć. Dlatego też w lutym przeczytałam mniej książek, ale za to zakupiłam kilka nowych, co prawda to lektury, lecz jednak książki, prawda? Pokażę je w najbliższym stosiku. A teraz, aby tradycji stała się zadość, zapraszam na podsumowanie drugiego miesiąca dwa tysiące piętnastego roku.

Przeczytałam 16 książek.
Dodane recenzje : Magiczna gondola
Książka miesiąca: Piękny drań
Wyzwania
52 książki - 2015rok : 4
60 książek na 2015 rok: 2
Przeczytane pozycje:
1. Cyfrowa twierdza – Dan Brown
2. Florenckie marzenie – Penny Jordan
3. Grecki milioner – Jacqueline Baird
4. Urodzony zwycięzca – Sarah Morgan
5. Kordian – Juliusz Słowacki (lektura)
6. Król z Chicago – Leanne Banks
7. Leokadia w krainie czarów – Agata Agnieszka Włodarczyk
8. Luksusowy kamuflaż – Sara Croven
9. Piękny drań – Christian Lauren
10. Pułapka namiętności – Ann Major
11. Kraina spełnionych marzeń – Jules Bennett
12. Romans z szefem – Jennifer Lewis
13. Siostrzana przysługa – Grace Greek
14. Spotkanie na pustyni – Barbara McMahon
15. Wybór Crossa – Sylvia June Day
16. Złoty most – Eva Völler

Jak na miesiąc pełen nauki, statystyki wyglądają dobrze. Gorzej jest z postami, ale gdy wracam do domu około 18, po ponad dziewięciu godzinach lekcyjnych plus. mam coś na drugi dzień, to ostatnie o czym myślę, to blog. Liczę, że po zakończeniu sezonu klasówek, znajdę więcej czasu. Możliwe, że jeszcze w ten weekend dodam stosik, zatem zaglądajcie J

Czytaliście coś z wymienionych pozycji? Jak Wam się podobały?
Pozdrawiam, Macy

Echa pamięci - Katherine Webb

                                                                                  źródło: lubimyczytac.pl Tytuł oryginału : A Hal...