czwartek, 29 sierpnia 2013

W zapomnieniu - Agnieszka Lingas - Łoniewska

Tytuł: W zapomnieniu
Autor: Agnieszka Lingas -Łoniewska
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron:  340


Dwa zupełne inne charaktery - on charyzmatyczny, stanowczy. Ona - dziewczyna szczera i czysta. Gdy dochodzi do ich spotkania tworzą mieszankę wybuchową. Jakie efekty wynikną z ich spotkania? Czy to los chciał, aby się spotkali?

Michał, znany miejscowy gangster, samodzielnie wychowuje swojego młodszego brata, który jest podopiecznym Magdy. Pani pedagog po studiach w wielkim mieście wraca po latach do rodzinnych korzeni. Wychowawczyni dostrzega w chłopcu ogromny potencjał i postanawia pomóc w jego wykształceniu.  Do świata szybkich aut, brudnych interesów, łatwych dziewczyn i dużych pieniędzy wkracza dziewczyna o spokojnym charakterze. Oddaje swoje serce mężczyźnie, którego życie nauczyło nikomu nie ufać. Tych dwoje ludzi staje u progu uczucia zmieniającego spojrzenie na świat i sprawiającego, że przeszłość przestaje mieć znaczenie, a ważne jest jedynie to, co może przynieść im przyszłość. Takie uczucie zdarza się tylko raz, drugiej szansy już nie otrzyma się od losu. Lecz czy jest miejsce dla miłości w tym zapomnianym mieście?

Agnieszka Lingas - Łoniewska pochodzi z Wrocławia. Pisze książki łączące sensację z romansem. Kocha zwierzaki, Within Temptation i jeszcze kilka ostrzejszych dźwięków. Jak dotąd na rynku wydawniczym ukazały się " Bez przebaczenia" , trylogia "Zakręty losu", " Zakład o miłość" i "Szósty". We wrześniu swoją premierę będzie mieć powieść "Łatwopalni".  Jest laureatką konkursu na kryminalne opowiadanie z Dolnym Śląskiem w tle. Ma również swój udział w antologiach literackich m.in. w " Książki moja miłość". Tworzy w internecie stronę Czytajmy Polskich Autorów, która promuje polską prozę, prowadzi bloga z recenzjami oraz organizuje cykliczne konkursy, których nagrodami są książki polskich autorów.

Książkę przeczytałam gdzieś w połowie sierpnia, lecz recenzję piszę dopiero dziś, gdyż nie chciałam od razu jej zachwalać w stylu "oh, ah". Sama tego nie lubię, więc prezentować nie zamierzam. Ale przejdźmy do tematu. "W zapomnieniu" to powieść pełna dramatyzmu, emocji i uczuć. Gdy zasiadłam do niej, nic nie było w stanie mnie oderwać od niej. Od pierwszych kartek zżyłam się z Magdą, Michałem, Marcinem, Darkiem, Wiolą oraz innymi bohaterami. Kolejno przeżywałam sytuację, a to płacząc, by za chwilę śmiać się. Bywały momenty, w których emanowałam złością czy irytacją w stosunku do którejś z postaci, aczkolwiek nie sprawiło to faktu, że zakochałam się w tej historii. Pani Lingas - Łoniewska stworzyła ciekawy, pełen realiów świat, który może mieć miejsce w naszym otoczeniu. Gratuluję autorce pomysłu oraz wyobraźni. Niektóre sceny były tak realne, iż myślałam, że dzieją się gdzieś obok mnie.

Warsztat pisarski pani Agnieszki jest na wysokim poziomie. Chociaż nie znajdują się w nim jakieś wielce trudne słowa, to czuć w treści utworu atmosferę, jaka panuje między postaciami. Emocje biją z każdej strony! Pragnę więcej! Z miłą chęcią przeczytałam tę pozycję i już rozpoczynam polowanie na kolejne dzieła naszej utalentowanej Polki.

Szczerze polecam każdemu, kto wierzy albo nie wierzy w prawdziwą miłość. Historia Magdy i Michała udowadnia wiele, a także zmusza nas, by nawet kilkanaście dni po przeczytaniu, powrócić do niej w myślach.

Ocena: 9/10

niedziela, 25 sierpnia 2013

GONE Zniknęli Faza pierwsza: Niepokój - Michael Grant

Tytuł: Faza pierwsza: Niepokój
Tytuł oryginału: GONE
Autor: Michael Grant
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 528
Seria: GONE : Zniknęli tom I



Przed zapoznaniem się z serią GONE przeczytałam wiele recenzji na jej temat. Większość z nich była pozytywna, choć nie przeczę, że nie brakło krytyki. Jednak podjęłam wyzwanie, które polegało ( i nadal polega) na przeczytaniu całej serii. I wiem, że będzie to dla mnie przyjemność.


W jednej chwili znikają wszyscy powyżej 15 roku życia. Nastolatkowie, dorośli, nauczyciele, rodzice, staruszkowie...

Pozostają niemowlęta, dzieci, nastolatkowie, którzy nie ukończyli 15 roku życia. I ich tajemnicze, dopiero odkrywające się moce. Milkną telefony, nie działa internet, nie ma telewizji. Na drogach zostają zmiażdżone pojazdy. Nikt nie wie, co się dzieje. Czas ucieka, a pomoc nie nadchodzi. A gdy wybije czas twoich piętnastych urodzin, znikniesz. Tak jak oni. 

Michael Grant to amerykański pisarz urodzony w 1943 roku, współtwórca między innymi bestsellerowych serii " Animorphs" oraz "Everworld". Od wielu lat żonaty z K.A. Applegate, szczęśliwy mąż i ojciec dwójki dzieci. Większość życia spędził w ruchu. Wychował się w wojskowej rodzinie, chodził do dziesięciu szkół w pięciu stanach, a także trzech szkół we Francji. Nawet jako dorosły nigdzie nie zagrzał miejsca na dłużej. Został pisarzem po części dlatego, że to jeden z nielicznych zawodów, które nie przeszkadzają w przemieszczaniu się. Jego największe marzenia to całoroczna podróż po świecie i odwiedzenie wszystkich kontynentów z Antarktydą włącznie oraz posiadanie chipu z Googlem we własnej głowie. Obecnie mieszka w Chapel Hill w Północnej Karolinie wraz z rodziną oraz zdecydowanie zbyt dużą ilością zwierząt.


Czytając pierwszy tom serii GONE byłam zachwycona fabułą jak i akcją, która ciągle rozwijała się w czasie wertowania stron. Większą część czytałam w podróży, że gdy nadszedł czas na postój, ciężko mi było oderwać się od pozycji. Od pierwszych stron utożsamiłam się z Samem, Astrid i małym Pete. Podziwiałam to, w jaki sposób Sam dbał o wszystkich, jak Astrid broniła siebie i brata oraz jak pomagali innym.

Razem z bohaterami przeżywałam każdy moment, każdą smutną i wesołą scenę. Trudno było się oderwać od lektury. Po przeczytaniu fazy pierwszej naszło mnie wiele refleksji nad sobą i swoim życiem. Przydało mi się takie otrzęsienie. Starałam się siebie postawić na miejscu bohaterów - wątpię, czy umiałabym być tak odważna jak oni.

Ciężko ocenić mi warsztat pisarski Granta, gdyż śmiało może on dzielić pierwsze miejsce wraz z Kingiem, który podobno również pisze przejmujące thrillery. Niestety nie miałam jeszcze okazji czytać żadnej powieści Kinga, jednak na pewno się za to zabiorę. Dialogi były proste, nie wyszukane słownictwo pozwala czytelnikowi czuć tą napiętą atmosferę, która otacza bohaterów powieści. Dodatek stanowiły moce postaci, mające służyć innym. Żałuję, że mało było ich pokazów. Liczę na więcej w kolejnych częściach.


Z czystym sercem mogę polecić przeczytanie Fazy pierwszej, gdyż świat opisany w książce w czasie czytania staje się bardzo realistyczny. Każde słowo, opis oddawał magię pozycji, że grzechem byłoby nie zapoznać się w treścią książki.


Ocena: 10/10

piątek, 23 sierpnia 2013

Trzy wesela - Lucy Gordon

Tytuł: Trzy wesela
Tytuł oryginały: Wife and Mother Forever
                         Her Italian Boss's Agenda
                         The Wedding Arrangement
Autor: Lucy Gordon
Wydawnictwo: Mira Harlequin
Liczba stron: 464

Trzech mężczyzn. Trzy kobiety. Trzy historie. I jeden wspólny łącznik - rodzina. Bracia Rinucci dzieli wiele - przeszłość, charaktery, marzenia i doświadczenia. Mają jedną matkę, choć tylko jednego z nich urodziła. A mimo tego, że są silni i mądrzy, to zawsze potrzebują choćby maleńkiej pomocy osoby trzeciej, by móc dokonać tego, o czym pragną. I właśnie tą osobą jest... Przekonacie się sami.


Justin dopiero niedawno odnalazł we Włoszech biologiczną matkę i dwóch braci, ale nie jest do końca przekonany, czy takiej rodziny właśnie szukał dla siebie i swojego syna. Jednak, gdy na jego drodze staje piękna Evie, sprawy przybierają intrygujący obieg...

Primo i Luke od zawsze byli ze sobą skłóceni. Ostatnio poróżniły ich jeszcze interesy i miłość do tej samej kobiety. Wydaje się, że rozłam w rodzinie jest nieunikniony. Czy uda się mu zapobiec?
Na drodze braci stają trzy piękne kobiety, które mogą zmienić wszystko.

Lucy Gordon to autorka wielu powieści typowo romantycznych, których akcje w większości rozgrywają się w malowniczych Włoszech. Jak sama mówi: "Najbardziej romantyczna historia jaką znam to moja własna. Zaczęła się od urlopu w Wenecji..." Być może jest to powód obsadzania fabuły jej powieści w słonecznej Italii. Uwielbia pisać o włoskich kobietach, a mężczyźni w jej książkach są fascynujący, jednak do życia podchodzą bardzo emocjonalnie. Autorka ukazuje, że legendy o romantycznych Włoszech są jak najbardziej prawdziwe.

Do przeczytania tych krótkich historii o losach trzech przystojnych i bogatych Włochach, zachęciła mnie okładka książki. Bo popatrzmy sami - trzy pary, w trzech ramkach. A do tego uroczy widok z tyłu. Nie, nie zdradzę co tam jest! Może ktoś uznać, że jestem typową kobietą, co zaczytuje się w romansach. I wcale się nie pomyli - od czasu do czasu każdy lubi zasiąść i poczytać, jak czyjeś życie jest pełne miłości i namiętności.  Uważam, że nie ma w tym niczego złego.

Fabuły opowieści są  prawie takie same. Mają wspólną cząstkę, a mimo to są zupełnie inne. I między innymi to mi przypadło do gustu. Przyjemne love story, z niby łatwo do przewidzenia końcówką, a jednak czytelnik wertuje strony do końca, i gdy już on nadejdzie, to zostaje takie zdziwienie, że to już ostatnia kartka, zdanie, słowo i kropka. A podświadomość chce dalej poznać losy bohaterów. Jednak dopisać scenariusz możemy tylko my w swoich myślach.

Jeżeli są tutaj jakieś romantyczne dusze, to książka jak najbardziej dla nich. Nawet, gdy ktoś nie lubi tego typu historii to zachęcam, by chociaż poznać losy Justina i Evie, bo są naprawdę ciekawe.

Ocena: 8 /10

niedziela, 18 sierpnia 2013

Ja razy dwa - Charlotte Calder

Tytuł: Ja razy dwa
Tytuł oryginału: Paper Alice
Autor: Charlotte Calder
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron: 312

Człowiek marzy o tym, by mieć swojego sobowtóra, szczególnie, gdy ma się mnóstwo spraw do załatwienia tzw. na wczoraj. Wtedy wszystko byłoby łatwiejsze - nikt nie goniłby od budynku do budynku, każdy mógłby znaleźć czas dla siebie. A także można byłoby wysyłać naszego sobowtóra na spotkania z naszymi wrogami. Ale czy istnieje na świecie ktoś o takim samym wyglądzie jak my sami? Jest możliwe, aby istniała druga wersja nas? Ile naszych sobowtórów może krążyć po świecie? Tego nikt nie wie. Ba! Nawet nie wiemy, jak byśmy postąpili wobec naszego drugiego ja. Bo nikt nie zna historii, jaką nami przedstawia życie.

Alice to studentka nauk humanistycznych, pochodząca z Ameryki. Pewnego dnia w gazecie znajduje swoje zdjęcie, jednak po głębszej analizie, wychodzi na jaw, że to ujęcie jej sobowtóra. Zaskoczona szuka informacji. Angażuje do tego rodziców, ale oni odmawiają. Tymczasem chłopak Alice, Duncan lekceważy jej rozmowy o swojej bliźniaczej siostrze. Ponadto Alice czuje, że jej związek z Duncanem staje się beznadziejny. Gdy poznaje Andy'ego wszystko się zmienia. Lecz historia robi się bardziej tajemnicza, gdy poznaje rodzinny sekret. Czy osoba ze zdjęcia, to faktycznie zaginiona bliźniaczka Alice? Jak potoczą się losy jej i Duncana? I jaką rolę w tym wszystkim odegra Andy? Zainteresowanych zachęcam do lektury!

Charlotte Calder to autorka książek dzieci i młodzieży, pochodząca z Anglii. Jej jedyną powieścią przetłumaczoną na język polski jest właśnie "Ja razy dwa".

Czytanie tej książki było dla mnie przyjemnością. Spędziłam naprawdę miłe dwie godzinki, która nie uważam za stracone. Pozycja typowo młodzieżowa, więc nie musiałam zbyt wiele się łapać w fabule. W ciekawy sposób ukazano relacje między Alice a jej sobowtórem. Także postać Andy'ego zasługuje na uznanie. Ciekawa powieść, pełna humoru i dobrej atmosfery. Z zaciekawieniem śledziłam dalsze losy Alice i jej znajomych. I choć spodziewałam się innego zakończenia, to wiele się nie zawiodłam.

Powieść napisana prostym, lekki językiem. Autorka tworząc "Ja razy dwa" postawiła sobie za cel chyba ukazać życie zwyczajnych studentów, co wcale nie znaczy, że książka była nudna! Skądże! Jak już pisałam, poświęcony czas na przeczytanie spożytkowałam należycie. I chociaż była to krótka historia, to jednak nie żałuję, że po nią sięgnęłam.

Polecam przeczytanie "Ja razy dwa", gdyż to lekka i przyjemna lektura. A czas, który poświęcicie na przeczytanie, nie uznacie za zmarnowany.

Ocena:8/10

środa, 14 sierpnia 2013

Mama, smoczek! - Magda Fres


Tytuł: Mama, smoczek!
Autor: Magda Fres
Wydawnictwo:  Prószyński i S-ka
Liczba stron:  256

Informacja o ciąży może odmienić czyjeś życie. Zazwyczaj wprowadza duże zmiany w życiu kobiety, która nosi pod sercem przez dziewięć miesięcy swoje maleństwo. Przeżywa wtedy wiele momentów zbyt emocjonalnie, jednak większe zmiany następują tuż po porodzie. Mały, żywy człowiek - maleństwo - sprawia, iż za jego życie i bezpieczeństwo odpowiadają jego rodzice. W większości przypadków bardziej angażuje się matka, aniżeli ojciec dziecka. Tylko co wtedy, gdy mama po wielu miesiącach zamartwiania się, czytania różnych informacji, wiadomości, nowinek ze świata smoczków, pieluch, mleczek, kaszek może dostać na ich punkcie bzika? Gdy ciągle martwi się, że to i to jest szkodliwe, a dziecko to lubi? Gdy główkuje, jak tu ochronić swojego szkraba przed zarazkami?

Małgosia właśnie została mamą. Musi stawić czoła nie tylko noworodkowi, ale także mężowi, którego zaczyna podejrzewać o romans. Czeka ją trudny rok - rok radości oraz smutku, obaw, przemęczenia. Niekiedy boleśnie uświadamia sobie, że bycie mamą to nie takie proste. Rola matki to tor, który na każdym zakręcie napotyka przeszkody.Pragnąc się wyżalić, Gosia zaczyna pisać swój intymny dziennik, w którym to zapisuje ważne informacje o zaletach i wadach na przykład szczepionek, kaszek, smoczków, a także powierza mu swoje zmartwienia. Jakie one są? Czy mąż Małgosi faktycznie ma romans? Jak sobie poradzi Gosia w roli mamy? Co sprawiło, że początkowo Małgosia bała się zostać matką? Jakie to było wydarzenie? Przekonajcie się sami!
Magda Fres mieszka w Katowicach. Ukończyła psychologię na Uniwersytecie Śląskim oraz gender& culture studies w Central European University w Budapeszcie. Opublikowała ponad 30 artykułów naukowych i publicystycznych. Jest autorką powieści " Do piekła kuchenną windą" oraz " Bulgar". Publikowała w "Zadrze"," Migotaniach  przejaśnieniach", pisze bloga w domenie Parnas.pl. Uczyła angielskiego metodą Callana, wykładała psychologię ciała na Uniwersytecie Jagiellońskim. Prowadzi warsztaty psychologiczne dla kobiet.
Mama, smoczek! to według mnie zwykły dziennik kobiety, która myślała, ze jest łatwo urodzić dziecko i wszystko jest cacy. Jednak, gdy wczytywałam się w treść, momentami łapałam się za głowę. Niektóre tematy, które zostały poruszone, bywały tak pstre, aż nachodziła mnie ochota, by rzucić książką o łóżko i nie patrzeć na nią. Błagam, widoczny bałagan w pokoju dziecka to przecież norma. Sama w domu mam małe dziecko ( urodził mi się brat pod koniec lutego) i wiem, że bardzo trudno utrzymać czystość w pomieszczeniu, gdzie ciągle trzeba zajmować się małym dzieckiem. Opiekując się nim, widzę, co i jak należy robić, by mu nie zaszkodzić. A tytułowa Mama momentami stawała się tak obrzydliwie irytująca, że nie dało się tego znieść. Okej, żaliła się, że ma zbyt mało czasu dla siebie od czasu narodzin swojego dziecka. Ale przecież wiedziała na co się decyduje, zachodząc w ciążę. Sama przyznawała, że skończyła studia, zdobyła tytuł doktora, jednak wydaje mi się, że przez swoje matkowanie i zamartwianie się, stała się zrzędą. Ciągle, co kartka to coś o ekologicznym jedzeniu, a to taka kaszka na bazie tego, tego i owego, a to to nie wskazane, bo zawiera jakieś makro... coś tam. Siedziała w wolnym czasie ( a mówiła, że go nie ma!) na przeróżnych forach lub czytała poradniki "znawców" od maleństw. Zamiast to kogoś się poradzić doświadczonego - sąsiadki, mamy, teściowej czy też której koleżanki to ona uparcie wierzyła w te wszystkie wymysły specjalistów. Phi! Gdyby tak robiła każda matka - Polka, to społeczeństwo nasze byłoby bardzo dziwne, dziwniejsze pewnie nawet od tego obecnego. Aczkolwiek, żeby nie było, to Małgosia zasługuje na kilka maleńkich plusików. Po pierwsze, spodobało mi się to, iż robiło się jej przykro na widok dziecka sąsiadki, która karmiąc piersią, trzymała maleństwo jak najdalej od siebie. Taki typ matki osobiście mnie wkurza. Sama niedawno byłam świadkiem takiej sytuacji- dziecko kilkumiesięczne wypluło ślinkę i pociekła aż na rękę matki, która notabene trzymała to dziecko na rękach, a ona (matka) wyskoczyła z tekstem:" I widzisz, coś narobił?! Obśliniłeś mnie, a ja dopiero wyszłam od kosmetyczki!" Gdy to usłyszałam, myślałam, że podejdę i zrobię coś tej mamuśce. Paznokcie ważniejsze od własnego dziecka?! Serio?             Po drugie ujęła mnie tym, iż dbała, by jej syn Rumpel (co to za imię?!) od pierwszych dni życia zaznajamiał się z książkami, obrazkami. Jeszcze pewnie kilka plusów by się znalazło, jednakże na chwilę obecną ciężko mi przytoczyć coś sensownego. 
Pozycję czytało mi się trudno, czego dowodem jest mój długi wywód widoczny u góry. A sądziłam, że będzie to lektura lekka i przyjemna, która podsunie mi kilka wskazówek, co do opieki nad braciszkiem. Widocznie tym razem się pomyliłam. 
Czy polecam? Hm... Powiem tak ( a raczej napiszę). Mama, smoczek! mi nie przypadła do gustu, ale nie zabronię jej czytać nikomu, gdyż to tylko moja opinia na temat tej książki. Zawierała m.in. zbyt wiele informacji o żywności ekologicznej ( a przed ciążą Małgosia nie patrzyła, czy coś jest zdrowe, czy nie).  Ale jeśli ktoś, pomimo mej krytyki zechce ją przeczytać, to proszę bardzo.
Ocena: 5/10 

piątek, 9 sierpnia 2013

Świat w pastelach Ingi - Aneta Rzepka

Tytuł: Świat w pastelach Ingi
Autor: Aneta Rzepka
Wydawnictwo: Replika
Liczba stron: 328

Masz dom, męża, córkę i dobrą pracę. Czego chcieć więcej? Na zewnątrz każdy uważa Cię za szczęściarę, kobietę, która złapała szczęście obiema dłońmi i nie wypuściła ze swoich rąk. Zazdroszczą Ci posady, córki, która z każdym dniem staje się małą kopią Ciebie samej. Mało kto by pomyślał, że coś złego wtargnęło w Twoje gniazdko szczęścia. I nikt, nikt by nie podejrzewał, że wewnątrz, tam w środku jesteś kruchą postacią, której życie mocno dało w kość. Osobą, która zamiast bycia żoną, czuje się służącą we własnym domu. Niewolnicą, którą można ukarać, postawić do pionu, gdy coś nie pasuje. Robisz wszystko - pierzesz, sprzątasz, gotujesz, podajesz piwo, wychowujesz dziecko.


Młoda polonistka Gabriela ma męża, czteroletnią córkę i dom. Po mimo tego wszystkiego czuje, że jej małżeństwo się rozpada. Mąż traktuje ją jak służącą - padaj, sprzątnij, pozamiataj. Jedyną pociechę ma z córki. Kobieta postanowiła założyć blog, na którym opisuje zachowanie swojego męża i problemy, z którymi się boryka. Jej wpisy uważnie śledzi i komentuje tajemniczy Nikt_Ważny. Dyrektorka szkoły zaproponowała jej stworzenie kółka teatralnego, które ma rozwinąć wyobraźnie uczniów. Początkowo niechętnie do tego podchodzi, ale przekonuje się do pomysłu bardzo szybko. Równocześnie angażuje się w pomoc chłopcy z rodziny dotkniętej problemem alkoholowym. Tymczasem sama staje się ofiarą przemocy domowej. Czy uda jej się uciec z piekła? Jak potoczą się losy Gabrieli i Nikogo_Ważnego? A co z chłopcem?

Aneta Rzepka to pisarka urodzona 16 stycznia 1980 roku w Wołominie. Mieszka w Warszawie, chociaż marzy jej się drewniana chatka w górach i śpiew ptaków zamiast warkotu samochodów. Studiowała filologię polską na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Z wykształcenia historyk literatury polskiej i teolog, z zamiłowania mól książkowy, z powołania żona i matka. Autorka bajek tworzonych na własny użytek oraz opowiadań. W 2010 roku zadebiutowała powieścią "Tohańska branka", a w 2011 roku wydała powieść "Na strunach marzeń".

Książka jak najbardziej dobra. Szybko się ją czyta, nie ma problemu z rozumieniem fabuły. Oprócz głównego wątku - losów Gabrysi, poznajemy też historię Żyły, pana dozorcy, Mateusza i Pawła. Jest to urozmaicenie, które sprawiło, że "Świat..." stał się jeszcze przyjemniejszy. Okładka i tytuł są bardzo ładnie skomponowane. Nie ma zbyt czego się przyczepić w tej pozycji. Owszem, drobne błędy pewnie są, ale ja tam nie będę ich wytykać.

Historia Ingi może zdarzyć się każdemu z nas. Ludzie zbyt pochopnie osądzają młode małżeństwa. Wielu uważa, że kobiety to słaba płeć i trzeba je sobie podporządkowywać. Czasem nawet z użyciem siły.  A tak naprawdę zamiast podejść do nas - kobiet, z szacunkiem, traktują nas panowie jak niewolnice, które powinny ich wielbić, za to, że oni raczą spojrzeć na nas. A czy oni sądzą, że nam to pasuje? Phi, wątpię, bo nawet nie myślą o tym co robią.  Są totalnymi idiotami. I do nich można zaliczyć męża Gabrysi. Totalny idiota, który nie patrzy na to, że krzywdzi żonę. Bo ma być tak i tak. A jak nie to się wyżywa na Bogu ducha winnej Indze. Szczęście w nieszczęściu, że ich córeczka tego nie oglądała, chociaż kto wie?

"Świat w pastelach Ingi" to powieść, która odpręża, a jednocześnie daje do myślenia. Pozwala poznać losy zwykłej polskiej polonistki, a także daje wgląd do życia innych osób - chociażby Mateusza, który mimo młodego wieku już ma wielki obowiązek. Polecam gorąco, a gdy przeczytacie/czytaliście już to dajcie znać, co o tej książce myślicie.

Ocena: 8/10


środa, 7 sierpnia 2013

Ogród miłości - Macrus Malte

Tytuł: Ogród miłości
Tytuł oryginału: Garden of love
Autor: Marcus Malte
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 312

Morderstwo, które zdarzyło się kilka lat temu, nagle powraca. Nie czyn, a wspomnienie o nim. Jakbyś się czuł, znajdując w skrzynce na listy kopertę zawierającą dowody zbrodni? Zbrodni, która w dużej mierze dotyczyła ciebie, twoich bliskich oraz przeszłości. I wiesz, a przynajmniej przypuszczasz, kim jest morderca. Ale zanim to potwierdzisz, szukasz twardych i mocnych dowodów. I nagle dowody znajdują Ciebie. Zostają podane Ci na tacy. Jednak gdy zapoznajesz się z ich treścią bolesne wspomnienia jak klatki filmu, przeskakują Ci w myślach. Czy nie czułbyś się.... dziwnie? Jak w jakimś filmie sensacyjnym, prawda?

Odsunięty od czynnej służby policjant Alexandre Astrid otrzymuje przesyłkę od nieznanego nadawcy. W kopercie jest anonimowy maszynopis o tytule zaczerpniętym z poezji Williama Blake’a – „Garden of Love” (Ogród miłości). Tajemniczy autor opisał w zbeletryzowanej formie najbardziej drastyczne i bolesne fakty z życia Alexa. O części z nich Alex wolałby zapomnieć. Kto i w jakim celu postanowił obudzić stare demony oraz poczucie winy w wegetującym na krawędzi życia policjancie? Klucz do zagadki kryje się w przeszłości, w ostatnim śledztwie, jakie Alex prowadził w czynnej służbie: sprawie kilku pozornie niepowiązanych ze sobą zbrodni, o które podejrzewał pewnego studenta. Postać wyjątkowo zagadkową, ekscentryczną, niezrównoważoną, a przy tym bardzo zręcznego manipulatora. Rozwiązanie zagadki „Ogrodu miłości” to dla Alexa ostatnia szansa na powrót do normalnego życia, na zmierzenie się z własnymi lękami. Z pomocą siostry zmarłej żony, wiolonczelistki Marie, podejmuje to wyzwanie.



Z powieścią francuskiego pisarza Marcusa Malte spotkałam się po raz pierwszy. Jest to autor, który pisze powieści grozy, zaliczające się do thillerów, szeroko rozwiniętego kryminału. Mieszka w La Seyne-sur-Mer. Po studiach filmowych, Marcus rozpoczął studia muzyczne, bez powodzenia. Dzisiaj pisze powieści dla dorosłych i młodzieży, a także albumy dla dzieci. Jest pisarzem w pełnym wymiarze czasu. Fascynuje się śmiercią. 

Początkowo, gdy książka wpadła w moje ręce, pomyślałam, że to kolejny romans.  Bo pozornie mogłoby to robić, za romans. Czemu nie? Tytuł w sam raz na powieść romantyczną,  okładka również... Ale pozory mylą. I tutaj przekonałam się o tym dokładnie. Ewidentnie, takie zamieszanie z tytułem i okładką było celowe. Bo kto by nie chciał przeczytać historii wiolonczelistki? (W pierwszej chwili myślałam, że o tym jest ta pozycja.) Z błędu wyprowadziła mnie okładka z tyłu, gdzie wielkimi literami napisano, iż jest to thiller. Byłam zaskoczona. A że jeszcze żadnego nie czytałam, to pomyślałam: czemu by nie przeczytać? 
Miałam nadzieje, że po skończonym "Ogrodzie..." będę czuła niedosyt, chęć poznania dalszych dzieł autora. Jednak zawiodłam się i to całkowicie. 

"Ogród miłości" to nie żaden thiller, szeroki kryminał, a powieść psychologiczna, w której to pisarz wtajemnicza nas w sekrety Alexa - policjanta. Czytając, przewracając kolejne strony, byłam znużona. Ciężko mi było przebrnąć przez tę lekturę. Opisy z których składała się cała prawie książka, zbyt mała ilość dialogu i te ciągłe zmienianie narracji stało się denerwujące. Po mimo tego przebrnęłam przez książkę do końca i wiem, że nie będę jej miło wspominać. Ba! Wątpię, czy w ogóle będę ją choćby wspominać, bo jeszcze tak dziwnej pozycji nie czytałam, a książkowy świat znam od przeszło dziewięciu lat.

Trudno jest mi określić, czy polecać "Ogród..." czy też nie. Zdecydujcie sami, bo ja nie chcę nikogo obrazić. Może wam się spodoba? Chętnie zapoznam się z waszą oceną tej książki. 

Ocena: 5/10

piątek, 2 sierpnia 2013

Zmyślona - Katarzyna Michalak


Tytuł: Zmyślona
Autor: Katarzyna Michalak
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 302



Do przeczytania tej pozycji zachęciły mnie recenzje pozytywne wielu osób z blogosfery. Tak więc, gdy byłam w bibliotece i zobaczyłam na półce "Zmyśloną" od razu po nią sięgnęłam. I nie zrobiłam błędu. Co prawda, nie znam dwóch wcześniejszych książek z sagi poczekajkowej, lecz postaram się to szybko nadrobić. Historia bohaterów wydaje się taka rzeczywista, że grzechem jest nie poznać jej w całości.


Mała cicha leśniczówka, w której mieszka Patryk wraz z Pepsi -psem, pod wpływem jednej decyzji zmienia się w miejsce, gdzie kręcą się dzieci oraz ich urocza niania - Dominika. Patryk nieoczekiwane musi przejąć opiekę nad nimi, gdyż ich matka a leśniczego przyrodnia siostra Hanka, nie ma takiej możliwości - przechodzi ciężki kryzys małżeński. Tymczasem na Poczekajce w rodzinie Patrycji i Łukasza dochodzi do tragedii, której skutki stają się bolesne dla każdego. Jak mają się podnieść po tym nieszczęściu? Pomoże im w tym Patryk. To on przygarnie ich córkę, on potrząśnie załamanym Łukaszem, on stanie na drodze Gabriela, który nadal nie może się pogodzić z utratą swojej wielkiej miłości. I na dodatek młody leśniczy sam się zakocha z wzajemnością ...

Z przytoczonej na początku w skrócie historii wynika, że dawno temu Gabriel i Łukasz rywalizowali o względy Patrycji i wygrał Łukasz. Gabriel po stracie ukochanej staje się tyranem dla swojej żony i dzieci, a także dla ich opiekunki. Krzywdzi Lusie, Dominikę i przede wszystkim własną żonę. Ciężko jest mu się pogodzić z tym, że Patrycja nie odwzajemnia jego uczuć. Posuwa się do brutalnych kroków, których skutki stają się jedną z przyczyn tragedii rodziny na Poczekajce.

Bardzo przyjemnie czytało mi się "Zmyśloną". Autorka jak już wspominałam, stworzyła historię jakich w życiu może być wiele. Uroku dodają nazwy miejscowości - Zmyślona, Poczekajka. Wprowadzają nutkę radości w czasie, gdy akcja tocząca się jest smutna. Cieszy mnie również pomysł z nadawaniem nazw śwince, krówce czy też przygotowaniem krowy do ślubu. W tym momencie płakałam ze śmiechu. A to zasługa sposobu opisu. W czasie czytania zastanawiałam się, czy pani Michalak widziała to na własne oczy, czy też opisywała to, bo tak podpowiadała jej wyobraźnia? Nie ważne. Najważniejsze, że książka jest napisana z humorem, jednak jest też pełna wzruszeń, szalonych przygód i pięknej miłości.

Nie ma żadnej postaci, której bym nie polubiła, chociaż bywały moment, gdy wręcz nienawidziłam Gabriela, jednak zmieniłam zdanie, gdy poznałam zakończenie. Owszem, miałam pewne spekulacje, pomysły co do zakończenia, ale zostałam zaskoczona pozytywnie.

Cóż mogę powiedzieć więcej... "Zmyślona" to prosta powieść, która wciąga w swój świat i nawet po skończeniu czytania, czytelnik nadal myślami błądzi wokół tej fabuły. Polecam miłośnikom pióra pani Katarzyny Michalak, do których mogę dołączyć swoją skromną osobę.

Ocena: 8/10
_____________________________________________________________________________
Kolejna recenzja gotowa :) A że to recenzja książki pani Michalak, to tylko świadczy o tym, że autorka trafiła w mój gust mola książkowego. Co o tym sądzicie?

Echa pamięci - Katherine Webb

                                                                                  źródło: lubimyczytac.pl Tytuł oryginału : A Hal...