Tytuł oryginału: A Half Forgotten Song
Tytuł polski: Echa pamięci
Autor: Katherine Webb
Wydawnictwo :Insignis
Liczba stron: 512
Ocena: 3/10
Czasem młodzieńcza miłość zmienia się w coś większego. Coś, co może mieć fatalny wpływ na całą przyszłość nie tylko tej jednej osoby, ale też innych postaci. Tak było w przypadku bohaterów książki Katherin Webb pod tytułem "Echa pamięci"
Katherine Webb to współczesna pisarka, urodzona w 1977 roku w Hampshire. Studiowała historię na Durham University. Mieszkała w Londynie i Wenecji, by w końcu osiąść na stałe w pobliżu Bath. Zanim została pełnoetatową pisarką, podejmowała się różnych zajęć: pracowała jako kelnerka, pomoc domowa, sekretarka, introligatorka, bibliotekarka i ekspedientka w sklepie z kostiumami wróżek. Echa pamięci to jej druga wydana w Polsce powieść, po opublikowanym w 2012 roku bestselerowym Dziedzictwie.
Anglia, 1937 rok. Czternastoletnia Mitzy dorasta we wsi Blacknowle na wybrzeżu Dorset. Dla nieokrzesanej, odrzuconej przez lokalną społeczność dziewczyny przyjazd słynnego artysty Charlesa Aubreya, jego egzotycznej kochanki i ich córek na letnie wakacje jest niczym powiew świeżego powietrza. Mitzy staje się muzą Charlesa i zaprzyjaźnia się z rodziną Aubreyów.
Dziewczyna zaczyna widzieć przed sobą przyszłość, o jakiej nawet nie śniła. Rodzi się w niej miłość. Z czasem niewinne uczucia przeradza się w obsesję; dziecinne zauroczenie ustępuje znacznie bardziej skomplikowanym emocjom.
Upłynie blisko siedemdziesiąt pięć lat, nim konsekwencje tej wielkiej namiętności odkryje młody właściciel galerii sztuki, zapatrzony w pospiesznie naszkicowany portret i zdumiony jego intensywnością. Próby rozwikłania tajemnicy obrazu zawiodą go do Blacknowle, gdzie pozna prawdę o tamtych burzliwych leetnich miesiącach.
Powieść zachwalana na wielu blogach, wychwalana przez recenzentów jak i czytelników portali książkowych nie wywarła na mnie dobrego wrażenia. Czytając ją, czułam się jak na torturach. Okropnie przeszkadzał mi chaos czasowy - tu czas terazniejszy, przedstawiany w narracji z punktu widzenia meżczyzny, by zaraz przejść do przeszłości, wspominanej przez kobietę. Nie bardzo rozumiałam od początku o co chodzi. Zbyt długie, nużące wręcz opisy, brak jednego toku myślenia i dodawanie coraz to nowych wątków pobocznych sprawiło, że powieść straciła to coś. Mam wrażenie, że autorce zależało nie na zachwyceniu czytelników, a jedynie na zarobieniu pieniędzy, podczas tworzenia tej powieści. Przez całe 500 stron czułam się zmęczona. Nigdy jeszcze nie czytałam jednej książki ponad miesiąc. Co prawda poleżała u mnie na półce dobre paręnaście tygodni, ale nie żałuję tego. Szkoda mi jedynie czasu, który straciłam na czytanie tej książki. Nie wiem, czy dam szansę ponowną pani Webb, może jej Dziedzictwo nie jest tak monotonne i chaotyczne jak Echa pamięci.
Mitzy, a właściwie Dimitry Hatcher to we wspomnieniach 14letnia dziewczynka, którą owładnęła szalona i namiętna, acz nieodwzajemniona miłość, która przemieniła się w obsesję. To w jaki sposób zostaje ujawniona na kartach powieści jej psychika, kojarzy mi się z maniactwem i w dzisiejszych czzasach zostałoby nazwane zaburzeniami psychicznymi. Nawet jako sędziwa, starsza kobieta Dimitry jest niezrównoważona psychicznie. Sądzę, że wpływ ma na to jej relacja z matką i otoczenie w jakim przyszło jej żyć, chociaż nawet to nie usprawiedliwia jej w moich oczach. Znienawidziłam tą postać od pierwszych stron i okropnie się męczyłam, wertując kolejne strony.
Zach - bohater, który dąży do poznania prawdy o słynnym artyście to człowiek pełen sprzeczności. W życiu zawodowym bankrutuje, chociaż nie przynaje się do tego otwarcie - dobrze, wie, że jest w trudnej sytuacji, lecz nie robi nic by to poprawić. Ale w życiu osobistym też nie wiedzie się mu lepiej. Rozwiódł się z żoną, córka została przy matce, więc ma utrudniony kontakt z dzieckiem. Nic go nie trzyma, więc postanowił napisać książkę i w tym celu wyjeżdża do Blacknowle. Niby szuka informacji, ale nie widać, by planował pisać biografię. I w nim tego mi zabrakło - tej dociekliwości, wyszukiwania, wypytywania. Gdyby to było, powieść byłaby krótsza. I nie straciłaby w oczach, ale cóż... Jak widać, widocznie była pisana dla zysku. Ech, szkoda bo pomysł na historię osadzoną w latach 40 XX wieku był naprawdę dobry. Niestety autorka nie umiała widocznie przelać na klawiaturę całej pięknej historii, bez poruszania wątków pobocznych.
Powyższa opinia nie ma na celu obrażenia niczyich uczuć czy gustów. To wyłącznie moje odczucia dotyczące tej powieści.